Przywódcy państw, w których niespecjalnie dbano o swobody obywatelskie, nie uważali globalnej Sieci za coś potrzebnego światu. Dla wielu urzeczywistnienie istoty demokracji, jedyne prawdziwie wolne forum wymiany myśli, nie zyskiwało poparcia takich bojowników o sprawiedliwość jak Fidel Castro. „Ameryka zdominowała 70 procent Internetu. Tylu Afrykanów czy innych biedaków nie potrafi nawet czytać. Co im daje Internet?” – mówił przywódca Kuby na jubileuszowym szczycie Światowej Organizacji Handlu w Genewie w 1998 roku. Nie podobała mu się podjęta tu decyzja 0 wprowadzeniu rocznych wakacji podatkowych dla dóbr sprzedawanych za pośrednictwem Internetu.
