Dzieci z dysleksją, dysortografią i dysgrafią, które potrzebowały specjalnej opieki pedagogicznej, nie znalazły zrozumienia ani w domu, ani w szkole. Dlatego też w żadnym ze 100 przypadków nie zastosowano właściwych metod rehabilitacji, będących warunkiem uzyskania poprawy i postępów w czytaniu i pisaniu. Na domiar złego, często przyczyny trudności były opacznie pojmowane, a dzieci oskarżano o lenistwo, złą wolę i krnąbrność. Środowisko dziecka, w którym tkwiła jedyna nadzieja i szansa dziecka na wyrównywanie istniejących deficytów rozwojowych, uniemożliwiających mu opanowanie umiejętności czytania i pisania, na skutek niewiedzy i ignorancji nie pospieszyło z pomocą żadnemu ze 100 badanych uczniów. Natomiast wskutek niewłaściwych metod oddziaływania spowodowało ono, iż dziecko nie tylko nie uczyniło postępów w czytaniu i pisaniu, ale przestało sobie radzić w innych przedmiotach, powtarzało klasy, zniechęcało się do nauki, szkoły i zaczynało przejawiać zaburzenia nerwicowe”.